© inspirestock, 123RF Free Images
Licznik życia pana Henryka, byłego kursanta naszej szkoły jazdy z Poznania, wskazywał już 75 wiosen. Pomimo to mężczyzna nadal tryskał energią, pozostawał aktywny zawodowo, a także robił grube kilometry autem.
Pewnego razu, gdy wracał do domu po długiej i wyczerpującej konferencji, dosłownie zasypiał za kółkiem. Z racji tego, że pozostało mu tylko kilkanaście kilometrów, postanowił, że podeprze powieki zapałkami i dojedzie do celu podróży.
„Chciałem ostrzec wszystkich kursantów: Uważajcie na nieuczciwe szkoły jazdy! Jeśli nie chcecie stracić czasu, pieniędzy i zszargać sobie nerwów, weźcie na serio mój apel… Po co macie przechodzić to wszystko, co mnie spotkało?”.
Powyższe słowa powiedział młody kierowca z Poznania, który dosłownie nieźle się przejechał na nieuczciwym OSK. Patryk, bo o nim mowa, chciał polepszyć swoje życie, spełnić marzenia, a tymczasem wpadł z deszczu pod rynnę...
Zbyszek przeklinał dzień, kiedy wpisał w wyszukiwarkę Google frazę „szkoła jazdy Poznań” i trafił na ofertę kursu wakacyjnego w innym mieście. Skusił się tym, że nie tylko zrobi kurs na kategorię „D”, ale także pojedzie na upragniony, 14-dniowy urlop.
Miało być tak pięknie… Czternaście dni w miasteczku, gdzie zda za pierwszym podejściem, hotel ze wszystkimi dobrodziejstwami, jakie oferuje współczesny świat, cena promocyjna za kurs i świetni instruktorzy, którzy nauczą bezpiecznej jazdy.
Gdy Kamil postanowił zrobić kurs na kategorię B w szkole jazdy w Poznaniu, koniecznie chciał odbyć teorię w formie tradycyjnych wykładów. Jednak życie jak to życie — zweryfikowało jego zamiary, fundując mu nie lada niespodziankę…
Chłopakowi zależało na tym, aby zrobić prawo jazdy, gdyż dzięki temu znalazłby lepiej płatną pracę. Próbował łączyć naukę w szkole z pracą po godzinach, ale obecne zajęcie nie było zbyt intratne.