object983025321
object518233247
Kontakt :
Tel.+48 500 118 300
e-mail: info@prawko.com

Ośrodek Szkolenia Kierowców w Poznaniu



Jak nie zostać oszukanym przez OSK? Szkoła jazdy „Prawko” z Poznania przytacza historię z życia wziętą

Znak A-30 „inne niebezpieczeństwo”

„Chciałem ostrzec wszystkich kursantów: Uważajcie na nieuczciwe szkoły jazdy! Jeśli nie chcecie stracić czasu, pieniędzy i zszargać sobie nerwów, weźcie na serio mój apel… Po co macie przechodzić to wszystko, co mnie spotkało?”.

Powyższe słowa powiedział młody kierowca z Poznania, który dosłownie nieźle się przejechał na nieuczciwym OSK. Patryk, bo o nim mowa, chciał polepszyć swoje życie, spełnić marzenia, a tymczasem wpadł z deszczu pod rynnę...

1.  Rozmowa z kierowcą z Poznania

Wszystko zaczęło się w Niemczech, gdzie Patryk od kilku lat pracował jako magazynier. Chociaż zarabiał świetnie, bo w euro, to z bólem serca się przekonał, że pieniądze to nie wszystko…

Coraz częściej łapał się na tym, że siedział w Internecie i oglądał filmiki z ukochanego Poznania, śledził wydarzenia w mieście. Często dzwonił do rodziny i przyjaciół, rozmawiał z nimi na komunikatorze, ale ten zdalny kontakt mu nie wystarczał.

Pragnął być z nimi, ale przywykł do życia na wysokim poziomie materialnym. Tymczasem powrót do Polski wiązałby się z tym, że na jego konto wpływałyby te same kwoty, o tej samej ilości zer… ale w złotych, a nie w euro.

Z pomocą przyszło mu życie. Otóż pewnego dnia jak zwykle robił papierkową robotę w swoim biurze w magazynie. Wtem usłyszał znajome słowo, które chociaż było najpopularniejszym polskim wulgaryzmem, to z racji tego, że padło poza granicami kraju, zabrzmiało w uszach Patryka niczym poezja.

Patryk wyleciał z biura i przywitał się z kierowcą z Polski, który wypowiedział to sławetne słowo na „k”. Po wymianie uprzejmości okazało się, że mężczyzna także pochodzi z Poznania. Magazynier zaczął narzekać na swoją pracę i rozłąkę z bliskimi. Podzielił się także obawą, że gdy wróci, straci świetne zarobki.

— Mówię ci, stary — rzekł kierowca, wydmuchując dym papierosa — nie musisz tutaj kisnąć… Jak najbardziej możesz wrócić do Polski i zarabiać tyle samo, albo i więcej. Wystarczy, że zrobisz kurs w szkole jazdy i zdobędziesz prawko na TIR-a, a będziesz szyszka.

— Jak to? — zapytał zszokowany Patryk.

— A tak to, że jako kierowca z kategorią C+E będziesz świetnie zarabiał, pracując w systemie 2/2, 3/1, 3/2 lub 4/2. Jeśli nie łapiesz, o co chodzi, już ci wyjaśniam… Na przykład 2/2 oznacza dwa tygodnie w trasie i dwa tygodnie w domu. I powiem ci, że mam kontakt z kumplami, którzy pracują dla przewoźników holenderskich, niemieckich czy norweskich, i wszyscy zarabiają podobnie jak ja. Uwierz mi, stary, że bez problemu znajdziesz firmę, która zatrudni cię bez doświadczenia, nawet zaraz po zrobieniu prawka…

2.  Niezwykła oferta kursu od szkoły jazdy spoza Poznania

Nocą po tej rozmowie Patryk przewracał się z boku na bok. Ciągle w głowie kołatały mu się słowa kierowcy, które wydały się rozwiązaniem jego problemu: pogodzeniem tęsknoty za domem z wyśrubowanymi potrzebami materialnymi.

Patryk doszedł do wniosku, że skoro lubi jazdę samochodem osobowym, to jak najbardziej polubi prowadzenie ciężarówki. Nad ranem zasiadł przy komputerze i wyguglował ceny prawa jazdy C+E w różnych krajach Unii Europejskiej.

Okazało się, że najtaniej było w Polsce. Oprócz tego za zrobieniem prawa jazdy w ojczyźnie przemówił fakt, że nauka w języku ojczystym byłaby bardziej efektywna. Patryk przejrzał oferty szkół jazdy z Poznania i przypadkiem trafił na ogłoszenie w innym miasteczku, o następującej treści:

„Zostań kierowcą zawodowym w 14 dni. Zrób szybki kurs prawa jazdy na kategorię C+E wraz z egzaminami w czasie urlopu w miłym zakątku”.

Ta obietnica niemal zwaliła go z nóg. Czegoś takiego szukał. Nie miał przecież czasu na robienia prawka w dwa lub trzy miesiące, gdyż musiałby przez ten czas zrezygnować z obecnych zarobków. Chciał utrzymać swój status materialny, więc sięgnął po telefon i przedzwonił do tego OSK.

W czasie rozmowy telefonicznej dowiedział się, co musi zrobić, aby wszystko poszło sprawnie. Chociaż cena kursu była wyższa niż w szkołach jazdy z Poznania, to jednak zdecydował się na to błyskawiczne szkolenie. Postępował zgodnie z instrukcją, jakiej udzieliła mu pani z OSK.

Przyjechał do Polski na kilka dni urlopu, zrobił badanie lekarskie, psychologiczne oraz pobrał profile PKK i PKZ. Po ich otrzymaniu przesłał je do OSK zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, a następnie umówił się na terminy kursów za miesiąc. Czas ten był mu potrzebny na pozamykanie swoich spraw osobistych, także tych związanych z pracą i mieszkaniem. Potem wynajął na dwa tygodnie pokój w hotelu, który polecił mu ten sam OSK. Gdy powrócił do Polski, był już gotowy na życiową zmianę.

3.  Mieszkaniec Poznania przeżywa pierwsze zaskoczenie szkołą jazdy

Po przyjeździe na miejsce i zawitaniu w OSK Patryk otrzymał cały plik dokumentów do podpisania. Nie wiedział, ani co podpisuje, ani co powinien podpisać. Całkowicie zdał się na ośrodek w tej kwestii.

Gdy już dopełnił formalności, dowiedział się, że egzaminy Państwowe w WORD-zie odbędą się dokładnie czternastego dnia pobytu, czyli ostatniego dnia przebywania w tym mieście. Następnie uzgodniono z nim harmonogram zajęć praktycznych, który przewidywał 2 godziny jazd dziennie.

Patryk otrzymał dostęp do testów, aby móc się przygotować do egzaminu teoretycznego w WORD-zie. Poznaniak ucieszył się, że między jazdami zyska wiele godzin, które zamierzał zainwestować w naukę.

Dalej wszystko potoczyło się bajecznie. Gdy ukończył szkolenie w OSK, ostatniego dnia udał się na egzamin w WORD-zie. Najpierw zdał teorię na kategorię C i kwalifikację, a następnie ogarnął egzamin praktyczny na kategorię C.

Pomimo niezwykłej przychylności egzaminatora Patryk oblał egzamin na kategorię C+E. Ku jego zaskoczeniu WORD okazał niebywałą życzliwość i zaproponował mu, aby ten ponownie przystąpił do egzaminu praktycznego na C+E jeszcze tego samego dnia za dwie godziny. Patryk ucieszył się na tę propozycję i zdał ten egzamin za drugim podejściem. Wprawdzie na egzaminie popełnił kilka błędów, ale ponieważ nie znał kryteriów oceny, trudno było mu wywnioskować, czy były to błędy dopuszczalne, czy pozytywny wynik zawdzięczał przychylności egzaminatora.

Uradowany zabrał swoje rzeczy z hotelu i pojechał do OSK podziękować za świetny kurs zwieńczony uzyskaniem prawa jazdy.

Gdy emocje po egzaminie opadły, Patryk zdał sobie sprawę, że nie został należycie przygotowany do zawodu kierowcy. Jednak wtedy jeszcze nie wiedział, że najzwyczajniej w świecie padł ofiarą zręcznych oszustów ze szkoły jazdy…

4.   Mieszkaniec Poznania przeżywa drugie zaskoczenie

Jak z bicza strzelił minęły trzy tygodnie, gdy Patryk odebrał prawo jazdy i zaczął się rozglądać za pracą kierowcy. Tutaj przeżył drugie zaskoczenie. Otóż okazało się, że żadna z firm przewozowych nie czekała na niego z wyciągniętymi rękoma.

Życie wylało kubeł zimnej wody na głowę Patryka. Chłopak przeżył szok, gdy zapukał do drzwi przewoźników. I tak każdy z nich pytał go o doświadczenie, którego z oczywistych powodów nie posiadał. Oprócz tego dociekano, czym jeździł na kursie, gdzie zdawał egzamin i za którym podejściem mu się powiodło.

Oto jak potraktowały go firmy przewozowe:

  • kilku potencjalnych pracodawców nie zgodziło się na zatrudnienie tzw. świeżaka;
  • inne firmy zaproponowały mu darmowy staż przez 2-3 miesiące w załodze dwuosobowej pod okiem doświadczonego kierowcy;
  • niektóre firmy oferowały mu niewielkie wynagrodzenie w pierwszych miesiącach pracy;
  • byli i tacy przewoźnicy, którzy bez ogródek zażądali, aby Patryk zapłacił za dodatkowe szkolenie pod ich okiem.

Patryk zaczął szukać pracy poza granicami kraju, ale i tam - pomimo braku kierowców - zatrudnienie młodego bez doświadczenia zakrawało o cud.

5.  Szkoła jazdy z Poznania polecana przez firmy transportowe

Patryk walczył jak lew do samego końca. Szukał dalej, dzień w dzień. Następnie powrócił do Poznania i tu zaczął się rozglądać za pracą. W końcu jego wysiłki zostały sowicie nagrodzone: trafił na firmę, która wstępnie zgodziła się na jego zatrudnienie. Postawiła tylko jeden, ale znaczny warunek…

Patryk pojechał na rozmowę kwalifikacyjną do firmy przewozowej, która - ku jego zdziwieniu - zapewniała go, że zatrudnia kierowców bez doświadczenia. Sam szef tej niewielkiej firmy poświęcił Patrykowi długie dwie godziny.

Menedżer firmy wypytywał go o szczegóły: o przebieg kursu, sprzęt, na jakim odbywało się szkolenie, nazwę ośrodka, egzamin i inne istotne dla niego kwestie. W końcu szef rzekł bez ogródek:

— Będę z panem szczery… Rzeczywiście na przestrzeni kilku lat zatrudnialiśmy kilku młodych kierowców bez doświadczenia, ale ich wszystkich łączyła jedna rzecz… Wie pan jaka?

— Nie mam pojęcia — odrzekł Patryk.

— A mianowicie taka, że wszyscy chłopcy robili kursy prawa jazdy oraz kwalifikacji w naszym lokalnym ośrodku, który nazywa się „Prawko”. Ten ośrodek świetnie przygotował ich do pracy kierowcy zawodowego. Mam dla pana propozycję nie do odrzucenia…

— Jaką?

— Jeśli odbędzie pan dodatkowe szkolenie w szkole jazdy „Prawko” z Poznania, a jej szef potwierdzi pana zdolność do pracy za kółkiem certyfikatem, to zatrudnię pana w mojej firmie na dogodnych warunkach finansowych… Deal?

Patryk chwilę się zastanawiał, chociaż wiedział, że nie ma nad czym myśleć, i dołożył dłoń do dłoni szefa firmy przewozowej, mówiąc:

— Jasne, że „deal”!

6.  Kursy w szkole jazdy z Poznania

Potem wszystko potoczyło się jak w dobrym kinie akcji. Szef firmy przewozowej skontaktował się z szefem OSK „Prawko” z Poznania i poprosił, aby ten przeszkolił chłopaka na ciągniku siodłowym z naczepą i wydał certyfikat potwierdzający jego zdolność do pracy za kółkiem TIR-a.

Następnie szef ośrodka przyjął Patryka i przeprowadził wywiad pod kątem przygotowań do pracy kierowcy. Najpierw dowiedział się, ile faktycznie godzin szkolenia odbył Patryk.

Okazało się, że chłopak podpisał następującą ilość godzin, która jest minimalną ustawową:

  • 20 godzin zajęć praktycznych na kategorię C plus jedna godzina egzaminu wewnętrznego;
  • 25 godzin zajęć praktycznych na kategorię C+E plus jedna godzina egzaminu wewnętrznego;
  • 10 godzin kwalifikacji wstępnej przyspieszonej w tym 2 godziny w ODTJ, które można zastąpić godziną na symulatorze.

Szef ośrodka się zamyślił. Po chwili zapytał:

— No dobrze, ale ile z tego faktycznie pan zrobił?

— No jakieś… 24 godziny jazd, ale nie wiem, których kategorii one dotyczyły…

— A symulator?

— Nie było, proszę pana, żadnego symulatora… Ale faktycznie przypominam sobie, że miał być, i podpisałem dokumenty o odbyciu takiego szkolenia…

— Dlaczego podpisał pan te kwity, skoro nie ćwiczył pan na symulatorze?

Patryk spuścił głowę… Teraz wszystko ułożyło mu się w głowie. W końcu pojął, że padł ofiarą cwaniaków. I to na własne życzenie! Otóż nie tylko nie sprawdził wcześniej, jak powinno przebiegać szkolenie, ale nie wiedział także, ile powinno trwać godzin. Po prostu był nieświadomym klientem, którego było można nabić w butelkę.

— Jasny gwint! — powiedział Patryk.

— Co się stało? — zapytał szef ośrodka.

— Właśnie doszło do mnie, że jak ostatni głupek wystawiłem tej szkole świetną opinię w Google, bo byłem zadowolony, że tak sprawnie przeszedłem kurs i egzaminy …

Patryk ukrył twarz w dłoniach ze wstydu.

7.  Apel zawodowego kierowcy do kursantów szkół jazdy

Patryk odbył w OSK „Prawko” 24 godziny szkolenia, które objęło 8 spotkań po 3 godziny. Na koniec uzyskał wymagany przez pracodawcę certyfikat i został zatrudniony.

Certyfikat ukończenia szkolenia

Chociaż był naprawdę zdolnym uczniem i od początku było widać, że ma predyspozycje do tego, aby zostać zawodowym kierowcą, to 24 godziny jazd okazały się dla niego niewystarczające.

Obecnie jest kierowcą we wspomnianej firmie i zapragnął ostrzec kursantów przed oszustami z OSK. Oto treść jego apelu:

„Chciałem ostrzec wszystkich kursantów: Uważajcie na nieuczciwe szkoły jazdy! Jeśli nie chcecie stracić czasu, pieniędzy i zszargać sobie nerwów, weźcie na serio mój apel… Po co macie przechodzić to wszystko, co mnie spotkało?

Przez swoją głupotę poniosłem większy koszt, niż początkowo zakładałem. Tak, to prawda, że jestem już na czysto, bo zwróciło mi się to po dwóch miesiącach pracy, ale strach pomyśleć, co by było, gdybym nie trafił na tego pracodawcę, który wysłał mnie do OSK „Prawko” z Poznania.

Nie zdajecie sobie sprawy, jaka odpowiedzialność spoczywa na zawodowym kierowcy…

Mam na myśli odpowiedzialność materialną za sprzęt, którego wartość przekracza pół miliona… Odpowiedzialność za towar, który przewozi kierowca, a którego wartość często jest wyższa niż koszt sprzętu…

Bądźcie więc świadomymi klientami i wybierzcie taką szkołę jazdy, która przygotuje was do odpowiedzialnej pracy kierowcy zawodowego.

Do zobaczenia!

Patryk”.

Autor: Cezary Drozdowski  
Redaktor: Maciej Bukowski

Ps. Oto jak możemy Ci jeszcze pomóc…

  1. Kontakt z redakcją. Jeśli spodobał Ci się artykuł, ale masz dodatkowe pytania, to napisz do nas. Jesteśmy otwarci na Twoje sugestie. Jest szansa, że wykorzystamy je na naszym blogu w formie kolejnego artykułu, w którym odpowiemy na palące pytania dotyczące kursu na prawo jazdy.
  1. Kurs na prawo jazdyJeśli chcesz zrobić prawko, to chętnie Ci w tym pomożemy. Wspaniali instruktorzy sprawią, że nauka jazdy będzie przyjemnością, a egzamin stanie się formalnością. Świadczą o tym setki zadowolonych kierowców, których przeszkoliliśmy w ciągu minionych 20 lat.